Szczepienia zapobiegają chorobom.

Szczepienia zapobiegają chorobom.

3 grudzień, 2010 – 20:32 — Chodkiewicz Wła…

Szczepienia dla dorosłych – zapobieganie przed chorobami

Nauka robi niebywałe postępy, wynalazki zmieniają świat, ludzki umysł przekracza granice naszej wyobraźni. Mieszkamy coraz wygodniej i cieplej, jeździmy coraz szybszymi i bardziej komfortowymi samochodami, mamy coraz sprytniejsze elektroniczne urządzenia. Żyjemy coraz lepiej – i coraz dłużej. Dzięki wiedzy medycznej umiera coraz mniej dzieci, przeżywają te, którym jeszcze niedawno nie dawano żadnych szans. Umiemy leczyć przeróżne choroby, wykonywać arcyskomplikowane operacje. Ten ogromny skok cywilizacyjny odbył się właściwie w ostatnim stuleciu. A jeszcze niedawno powiadano, że muchy biorą się z brudu, śmierć dziecka kwitowano stwierdzeniem: „Bóg dał, Bóg wziął”, a wielkie epidemie chorób zakaźnych nawiedzające cyklicznie ludzkość tłumaczono gniewem bożym. Przełom nastąpił, gdy człowiek dowiedział się, że przyczynami mnóstwa chorób są bakterie i wirusy. Potem mogło być już tylko lepiej. Stało się jasne, że …musi być czyściej. Teraz trudno nam sobie wyobrazić, że zawartość nocników wylewano na ulicę przez okna, wzdłuż chodników płynęły ścieki. Brak wody bieżącej sprawiał, że niezbyt przejmowano się kąpielą, myciem sprzętów, naczyń i ubrań. Żywność konserwowano solą- lodówki są naprawdę od niedawna…

Ale choroby były nadal…I odkryto antybiotyki. To była euforia! Wydawało się, że będziemy nieśmiertelni… Rzeczywiście, antybiotyki pomogły żołnierzom w czasie I wojny światowej. Było mniej kalectwa- mniej wykonywano amputacji z powodu zgorzeli gazowej. Zaczęto leczyć skutecznie kiłę. Zapalenia płuc przestały zabijać młodych, silnych ludzi. Prawidłowe leczenie angin sprawiło, że zaczęła spadać liczba wad serca! Antybiotyki wydawały się być panaceum na wszelkie kłopoty. Rzeczywiście- zmieniło się bardzo wiele. Naukowcy szukali coraz to nowych substancji o właściwościach antybiotycznych. Ale… Ale natura nie lubi próżni…Na miejsce zabitych bakterii pojawiają się nowe. Odporne na używane dotąd antybiotyki. Powszechne i nie zawsze racjonalne leczenie antybiotykami sprawiło, że wyselekcjonowano szczepy bakterii odporne na bardzo liczne antybiotyki. Okazało się, że człowiekowi wypada broń z ręki. Czyżbyśmy znaleźli się ponownie w punkcie wyjścia? A miało być tak pięknie…Szacuje się, że w Polsce umiera rocznie 57 dzieci na infekcje wywołane przez pneumokoki oporne na antybiotyki. Do niedawna umieliśmy takie zakażenia wyleczyć…Okazuje się, że antybiotykoterapia ma swój kres. Niestety, mądrość natury sprawia, że człowiek musi cały czas poszukiwać dobrych rozwiązań. Medycyna pojęła, że wyścigu z bakteriami nie wygramy poprzez antybiotyki, bo zakłócamy przez ich użycie misterną równowagę mikro i makroświata. Najmniejszą zaś ingerencją jest wywołanie odporności naszego organizmu na obecność mikroba. To genialne w swej prostocie spostrzeżenie prowadzi do zmiany strategii. Nie chcemy zabić bakterii, gdyż pozbycie się jednego szczepu może sprawić, że jego miejsce zajmie gorszy – obdarzony opornością na kolejny antybiotyk. Staramy się wzbudzić odporność człowieka. Wówczas nie zmienimy środowiska, ale ochronimy ludzi wrażliwych na zachorowanie. Pierwsze szczepionki stosowane na pocz. XX wieku bywały źle tolerowane. Wywoływały odporność na chorobę, ale były bolesne, reagowano na nie wysoką gorączką, a nawet zdarzały się poważne powikłania neurologiczne. Stąd wstrzemięźliwość w ich stosowaniu i ostre kryteria doboru. Nauka robi na szczęście postępy. Dowiedzieliśmy się wiele o funkcjonowaniu układu immunologicznego, zrozumieliśmy istotę działanie szczepionek i powody niepożądanych odczynów poszczepiennych. Postęp technologiczny sprawił, że teraz szczepionki są zupełnie inne aniżeli w ubiegłym wieku. Kiedyś były to całe zawiesiny zabitych bakterii. Zawierały mnóstwo antygenów. Teraz, w czasach inżynierii genetycznej- w szczepionce są podawane tylko ściśle określone antygeny wywołujące odporność na konkretną chorobę- np. cztery fragmenty wirionu. Stąd tak dobra tolerancja tych nowoczesnych szczepionek. A naukowcy odkryli jeszcze szereg innych właściwości szczepień i naszego układu immunologicznego, a są to fakty sprzeczne z powszechnymi przesądami wiązanymi ze szczepieniami. Wiadomo bowiem dzisiaj, że dziecko bawiące się np. w piaskownicy musi uporać się mnóstwem mikrobów. Jego organizm zwalcza nieraz nawet 1-2 mln antygenow DZIENNIE! Dziecko każdego dnia poznaje ogromne ilości mikrobów i co dzień wytwarza wobec nich przeciwciała. Pojemność i sprawność naszego układu immunologicznego jest niebywała. I co bardzo ważne- nie lubi ten układ bezczynności. Dlatego uważa się, że nadmierna sterylność w środowisku jest szkodliwa dla zdrowia dziecka. Organizm człowieka musi nauczyć się w odpowiednim czasie rozpoznawać i zwalczać bakterie i wirusy. Oczywiście- najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Bez skrajności. Ale z powyższego wynika ważne spostrzeżenie: nie można argumentować sprzeciwu wobec szczepienia lękiem przed nadmierną ilością podawanych w injekcji antygenów, gdyż ich ilość jest tu mniejsza niż na niemytym jabłku czy lizaku zjedzonym na spacerze…

Powszechnie powtarzane jest stwierdzenie, że rodzic boi się szczepić dziecko, bo to daje nienaturalną odporność. Powiadają niektórzy: „Lepiej, żeby była to odporność prawdziwa, wywołana chorobą, niż sztuczna. Niech się lepiej jego organizm sam broni…” Hmm… Odpowiem pytaniem: proszę zgadnąć, czy osoby, które przebyły w dzieciństwie, przed erą powszechnych szczepień, Poliomyelitis anterior, bardzo ciężką chorobę, mnóstwo cierpienia i bólu, długą rehabilitację a teraz są okaleczone i niepełnosprawne – czy one są teraz przeciwnikami tego szczepienia? Czy one powiedzą, żeby inne dzieci też spróbowały zmierzyć się samodzielnie z tą chorobą? Jakoś nie słychać, by ktokolwiek myślał ryzykować ponowną epidemię choroby Heinego-Medina.

Nie pamiętamy na co dzień, że szczepienia uratowały mnóstwo istnień ludzkich i zapobiegły wielu cierpieniom. Masowe, powszechne i systematyczne szczepienia sprawiły, że na całym globie nie było już osób wrażliwych na zachorowanie na ospę prawdziwą. I ta straszna choroba ZNIKŁA. Wirus przestał krążyć w przyrodzie. Teraz WHO dąży do zwalczenia w podobny sposób choroby Heinego- Medina. Jesteśmy już blisko. To są prawdziwe sukcesy, bo jest oczywiste, że lepiej jest nie chorować, niż wytworzyć sobie świetną odporność po spotkaniu żywego dzikiego mikroorganizmu i zaryzykować poważne konsekwencje choroby ze śmiercią i kalectwem włącznie. Skuteczność szczepienia wynika w dużej mierze z jego powszechności. Oznacza to, że choroba przestaje krążyć w społeczeństwie, gdy odpowiednio duża rzesza jej członków się zaszczepi. Wówczas czynnik chorobotwórczy nie ma szans na spotkanie osoby wrażliwej i…znika. Zauważono niezwykle ciekawe efekty części szczepień. Okazało się np., że po wprowadzeniu obowiązkowych szczepień przeciw pneumokokkom wśród małych dzieci w krajach Europy i USA znacznie spadla tam ilość zachorowań na infekcje dróg oddechowych i wywołanych przez nie zgonów wśród osób starszych, pow. 65 roku życia. Okazuje się, że to szczepienia wnuków chronią dziadków i babcie przed poważnymi infekcjami wywołanymi przez pneumokokki! Teraz problemem są zachorowania na krztusiec, który dla niemowląt jest niezwykle ciężką chorobą, grożącą śmiercią, zaś dla dorosłych różnie- może być rzeczywiście przykrym schorzeniem, ale jego przebieg jest jednak nieporównanie lżejszy. Jest ogromny problem: jak uprosić dorosłych, by zechcieli zaszczepić się na krztusiec, bo niemowlęta późno uzyskują odporność poszczepienną i ważne jest, by je ochronić przed narażeniem na pałeczki kokluszu przez przynajmniej pierwsze półrocze.

 

W połowie ubiegłego wieku pewien nieuczciwy lekarz spreparował dane naukowe, udowadniając, że szczepienie przeciw odrze ma powodować autyzm. Wywołał panikę, mnóstwo osób nie zdecydowało się na szczepienie swych dzieci. Co się okazało? Wybuchła wkrótce epidemia odry- to poważna choroba, obarczona znacznym ryzykiem poważnych powikłań neurologicznych. W szpitalach pojawiły się dzieci uszkodzone przez wirus odry. Oczywiście- częstość autyzmu nie zmieniła spadła. Dzięki tej aferze autyzm został bardzo gruntownie zbadaną jednostką chorobową, związku przyczynowo- skutkowego ze szczepionką odrową nie stwierdzono; wykryto natomiast malwersacje finansowe stojące za nieuczciwym naukowcem. Sprawę wyjaśniono, badania rozliczne przeprowadzono, wykluczono wpływ szczepienia na autyzm, a… nadal się słyszy o lęku przed szczepieniem…Niewiarygodne. Nie darmo powiada się: „rzuć w kogoś błotem a zawsze coś się przyklei…”

 

Powiadają też niektórzy: „ Ja się nie szczepiłem i żyję, to i moje dziecko też nie musi być szczepione”. Na to trudno mi coś odpowiedzieć. Cóż, mogę tylko współczuć braku roztropności. Świat się zmienił. Choroby podróżują po świecie. Już nie ma barier geograficznych. Dlatego dzieci mają teraz INACZEJ niż my. Gorzej. Mają do czynienie z bakteriami przetrenowanymi przez antybiotyki, z bakteriami i wirusami przywiezionymi z ciepłych krajów. A ich układ immunologiczny nie jest tak sprawny, jak człowieka dorosłego. Wobec pewnych specyficznych bakterii są wręcz bezbronne do przynamniej 6-go roku życia.

 

Szczepienie przeciw grypie. To dopiero temat do rozmowy! Ubiegłoroczna afera z pandemią grypy łagodniejszej od sezonowej, z nieuczciwymi poczynaniami firm farmaceutycznych w tle totalnie popsuły i tak kiepską sytuację. Dotychczas nie ma niestety szczepionki przeciw grypie dającej trwałą odporność. Dlatego szczepienie musi być wykonywane co roku. Kto musi się szczepić? Ten, komu grozi ciężki przebieg choroby i większa ilość powikłań: dzieci do 6 lat, otoczenie małego dziecka, kobiety w ciąży, osoby w wieku podeszłym, osoby z chorobami przewlekłymi (z wyj. nadciśnienia). Zaszczepić powinny się koniecznie ci, którzy z racji swego zawodu mogą zarazić wiele osób: lekarze, pielęgniarki, personel przedszkoli, nauczyciele, sprzedawcy, kierowcy autobusów.

Dlaczego powinny szczepić się osoby z cukrzycą ? Proszę tylko sobie wyobrazić gorączkę przez tydzień do 40 C. A potem męczący, suchy kaszel. Jaka będzie wtedy glikemia? Uważa się również, że przebycie grypy może być po paru miesiącach powodem zawału.

I tylko jedna uwaga: to nieprawda, że jeśli ktoś już raz się zaszczepił, to teraz już będzie musiał w kółko się szczepić! Każdy ma prawo chorować kiedy tylko zechce! Jeśli tylko ktoś uzna, że w tym roku nie chce być zdrowy-nie szczepi się. I tyle. A jeśli uzna, że nie lubi chorować – to się szczepi. Lekarz tylko doradza i informuje. Wszelkie decyzje co do własnego zdrowia każdy podejmuje sam.

Jednym słowem można powiedzieć tak: wcale nie musi się szczepić ten, kto lubi chorować. To jego święte prawo. Tylko niech nie uzasadnia tego jakimiś karkołomnymi wywodami

 

Niektórzy powiadają, też, że„sąsiadka to zaczęła się przeziębiać dopiero po szczepieniu. Bo przedtem to nigdy nie chorowała!” To nie całkiem prawda. Prawdą jest, że była szczepiona przeciw grypie. Prawdą też jest, że się przeziębiła. Ale nie mogła przeziębić się po szczepieniu. W szczepionce NIE MA WIRUSA. W szczepionce przeciw grypie są tylko fragmenty martwego wirusa. Dlatego szczepionka nie może wywołać żadnej choroby. Natomiast prawdą jest, że szczepionka przeciwgrypowa nie zapobiega żadnym innym chorobom wirusowym. Dlatego przeziębiać się będziemy niezależnie od naszej szczepionki. W jednym roku bardziej , w innym- mniej…Częstość tych infekcji bardziej niż od szczepienia zależy więc od naszej ogólnej kondycji, od nastrojów depresyjnych, przegrzewania pomieszczeń, niedoborowej diety, nie leczonych lub źle leczonych chorób przewlekłych, otyłości itd.

 

Na koniec mam ogromną prośbę do Państwa: nie leczcie się bezkrytycznie z pomocą reklam telewizyjnych. Telewizja kłamie. To nieprawda, że fervex czy gripex leczy grypę. I , że rutinoscorbin zapobiega czemukolwiek. Albo, że jakiś lek trafia w coś celnie. Spróbujcie uodpornić się na marketing, zaszczepcie się na grypę, dajcie na gwiazdkę wnukom parę złotych na nowoczesne szczepionki- to i Wam poprawi zdrowie…”

lek. med. Jolanta Mazurek, Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej Przychodnia w Tarnogrodzie.