Bijemy rekordy w amputacji stóp. Lekarzom “opłaca się” amputować kończyny?
Ponad 1100 pacjentów z regionu straciło dolną kończynę w ostatnich latach. Powód? Lekceważenie cukrzycy i miażdżyca!
Sławomir Drabiński z Bydgoszczy stracił stopę u prawej nogi dwa lata temu. – Uczciwie muszę powiedzieć, że sam sobie na to zapracowałem.
O tym, że ma cukrzycę, dowiedział się przypadkowo, kiedy w 1996 r. trafił do szpitala. – Przez lata brałem na cukrzycę tabletki, ale po jakimś czasie przestałem. Wydawało mi się, że jestem zdrowy. Aż do 2012 roku, kiedy skaleczyłem się w palec u nogi. Rana nie chciała się goić, palec sczerniał – wspomina.
Miesiące poprzedzające amputację były koszmarem. – Wyłem z bólu, spać nie mogłem. W czerwcu trafiłem do chirurga, a 4 września amputowano mi stopę. Nie wiem, czy faktycznie nie dało się kończyny uratować. Przez dwa miesiące stawiałem się regularnie u lekarza, który tylko oglądał nogę. Może trzeba było najpierw palec amputować. Mam wątpliwości, choć się na tym nie znam – przyznaje.
Poza cukrzycą pan Sławomir na także miażdżycę. Już przeszedł dwa udary. W nodze stawiane miał stenty. Choć ma dopiero 53 lata, jest na rencie inwalidzkiej.
Jak często dochodzi o amputacji kończyny dolnej z powodu stopy cukrzycowej oraz powikłań wynikających z miażdżycy tętnic? To pytanie zadaliśmy prof. Marii Szewczyk, szefowej Zakładu Pielęgniarstwa Chirurgicznego Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy.
– Z ostatnich analiz wynika, że np. w Holandii wykonuje się kilka amputacji rocznie, w Polsce kilka tysięcy. U nas nadal brakuje prewencji i spójnej, jednoznacznie określonej procedury kompleksowego leczenia ran przewlekłych.
Prof. Szewczyk przypomina o krokach podjętych kilka lat temu, wspólnie z prof. Arkadiuszem Jawieniem, w celu utworzenia takiej procedury (ostatni raz pisaliśmy o tym w kwietniu br). Obecnie szpital “Jurasza” oczekuje na możliwość rozpoczęcia kompleksowego leczenia ran przewlekłych w ramach nowego programu finansowanego przez NFZ.
Jak informuje Jan Raszeja, rzecznik prasowy wojewódzkiego Funduszu w szpitalach w regionie, w latach 2012-2013 amputowano 1116 kończyn dolnych.
Prof. Szewczyk: – Amputację wykonuje się w celu ratowania pacjentowi życia. Stopień zaawansowania choroby – a często dwóch, trzech nakładających się chorób, takich jak np. miażdżyca tętnic kończyn dolnych, cukrzyca, nadciśnienie, prowadzą do takiej sytuacji. Z jednej strony zbyt późno chorzy trafiają do lekarza, z drugiej brakuje – niestety – całej sieci specjalistycznych poradni leczenia ran przewlekłych, także opieki domowej nad tą grupą chorych.
Niedawno jedna z ogólnopolskich gazet napisała, że lekarzom “opłaca się” amputować kończyny, bo NFZ dobrze wycenia tę procedurę? – Inaczej widzę ten problem – komentuje prof. Szewczyk. – Cóż może innego zrobić lekarz, jeśli na dyżurze trafia do szpitala chory z martwicą stopy.
Nie tylko w Polsce, ale i na świecie stopy amputuje się głównie pacjentom z tzw. stopą cukrzycową i chorym z niedokrwieniem obwodowym kończyn, wywołanym miażdżycą. Ratunkiem jest stworzenie nie tylko sieci specjalistycznych poradni zabiegowych. Konieczna jest także edukacja, zmiana nawyków, np. żywienia i stylu życia oraz przygotowanie chorego do współpracy z personelem specjalistycznych przychodni.
ŹRÓDŁO: www.pomorska.pl