Hormon, który pokona cukrzycę.

Hormon, który pokona cukrzycę.

Odkrycie amerykańskiego zespołu uwolni diabetyków od konieczności przyjmowania zastrzyków z insuliną. To przełom w leczeniu tej groźnej choroby.

Gdy dr Peng Yi spojrzał w okular mikroskopu, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Komórki beta trzustki – te produkujące insulinę – powielały się w tempie 30-krotnie szybszym niż normalnie. Wcześniej naukowcy z Harvard Stem Cell Institute poddali je działaniu betatrofiny – naturalnie występującego hormonu. Więcej komórek beta oznacza lepszą produkcję insuliny – w dodatku kontrolowaną przez organizm pacjenta. Taka forma byłaby przełomem w leczeniu najpowszechniej występującej cukrzycy typu 2.

Zagadka ciąży

Pracami nad testowaniem i przygotowaniem produkcji betatrofiny zajmują się już dwie firmy – niemiecka biotechnologiczna Evotec oraz farmaceutyczny gigant Janssen Pharmaceuticals. Do testów klinicznych preparat może trafić w rekordowo krótkim czasie 3–5 lat.

Dokładne informacje o badaniach zespołu z HSCI ukażą się 9 maja w magazynie „Cell”.

– Jeżeli będziemy mogli taką terapię stosować u ludzi, będzie to oznaczało, że zamiast trzech zastrzyków z insuliną dziennie będzie można wziąć jeden z betatrofiną raz na tydzień czy raz na miesiąc. Kto wie, może nawet raz na rok – mówi prof. Doug Melton, szef laboratorium HSCI. 
– Nasz pomysł jest prosty. Podamy ten hormon, a u osoby chorej na cukrzycę typu 2 powstanie więcej własnych komórek produkujących insulinę. To zahamuje postęp cukrzycy. Nigdy nie widziałem, aby jakakolwiek terapia miała takie efekty.

Prof. Doug Melton i dr Ping Yi badali betatrofinę od czterech lat. – Chciałbym móc powiedzieć, że odkrycie to efekt głębokich przemyśleń, ale tak naprawdę mieliśmy szczęście – uśmiecha się Melton. – Udało nam się znaleźć coś, co inni przeoczyli.

Badacze skupili się na sprawdzaniu, co się dzieje w organizmie kobiety w ciąży. Jak dziś tłumaczą, założyli, że organizm potrzebuje wtedy więcej komórek produkujących insulinę, aby uporać się z potrzebami i matki, i dziecka. Zauważyli, że poziom betatrofiny gwałtownie wtedy rośnie. W badaniach na zwierzętach potwierdzili, że przyspiesza ona powstawanie nowych komórek beta na tzw. wysepkach Langerhansa trzustki.

Przełom nastąpił w lutym 2011 roku. – Siedziałem przed mikroskopem i patrzyłem na namnażające się komórki. Nigdy czegoś takiego nie widziałem – wspomina dr Yi.

Ze zdjęciami popędził do gabinetu prof. Meltona. – Doskonale to pamiętam. To czarno-białe zdjęcie z przekrojem trzustki wygląda jak plasterek kiełbasy. Normalnie na takim zdjęciu trzustka jest czarna, jasne punkty pojawiają się tam, gdzie dzielą się komórki. A na tym obrazie były wielkie błyszczące gwiazdy w miejscu wysepek.

W imię syna

Początkowo hormon nazwano „Królik” – tak szybko „rozmnażały się” komórki (odkrycia dokonano zresztą w chińskim Roku Królika). Naukowcy zidentyfikowali również gen odpowiedzialny za produkcję betatrofiny.

– Robiliśmy eksperymenty z myszami, ale przecież nie interesuje nas leczenie cukrzycy u myszy. Wiemy, że istnieje gen kodujący betatrofinę u ludzi. Sklonowaliśmy ten gen. I wiemy, że hormon funkcjonuje również u człowieka, bo znaleźliśmy go w osoczu – tłumaczy prof. Melton.

Przełom w badaniach nad cukrzycą to jego osobisty sukces. Zajmuje się tą chorobą od 15 lat. A dokładniej – od chwili, gdy cukrzycę zdiagnozowano u jego 6-miesięcznego wówczas synka. Prof. Melton, jak sam mówi, „zrobił to, co zrobiłby każdy ojciec”. Porzucił badania nad biologią żab i zajął się kontrowersyjnym klonowaniem ludzkich komórek. Udało mu się m.in. przekształcić komórki skóry pacjentów w komórki trzustki. Kolejny impuls do badań dostał kilka lat później, gdy okazało się, że cukrzyca dotknęła jego nastoletnią córkę.

Teraz Doug Melton jest bliżej niż kiedykolwiek opracowania rewolucyjnej terapii. W gabinecie trzyma czarno-białe zdjęcie „błyszczących” komórek beta. – Teraz mamy znacznie ładniejsze, kolorowe – mówi. – Ale ciągle trzymam to stare, bo przypomina mi ten moment, kiedy wiesz, że stało się coś ważnego.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora, p.koscielniak@rp.pl

Źródło: Rzeczpospolita